czwartek, 21 maja 2015

Dzień wyzwania #4 Nawyki, które muszę w sobie zmienić.





Nawyki, które muszę w sobie zmienić 

 czyli autoportret do poprawki



Nawyków mam mnóstwo, część z nich nawet wychodzi mi na dobre, ale jest kilka, porządnie dają mi w kość. Powinnam się ich pozbyć, ale weszły w mój krwioobieg i powtarzam je z uporem maniaka :) 



wieczorem zostawiam pełną zmywarkę
Nienawidzę tego uczucia, kiedy rano schodzę na dół i chcąc wrzucić kubek do zmywarki napotykam na opór materii. Jest to kompletny drobiazg, ale potrafi skutecznie wyprowadzić mnie z równowagi. 






 

nie jadam śniadań
Przy każdym nowym postawieniu o zdrowym odżywianiu pierwszym postulatem jest rozsądne śniadanie każdego ranka, jako fundament dla całego dnia... nie u mnie! O ile zdrowa dieta jak najbardziej, wszelka zielenina, owoce warzywa, kasze itp. to śniadanie jest dla mnie czymś nieosiągalnym... Chcę, mam dobre chęci i zazwyczaj kończy się na kawie pitej przy okazji.




piję cole i kawę
Praktycznie to samo co w punkcie powyżej. Kawa (oczywiście obrzydliwie słodka) i cola to moje słabości, mogę je zagryzać sałatą, ale być muszą :)





 
wciąż gubię kluczyki od samochodu (dokumenty też)
Poranek bez poszukiwania kluczyków, opcjonalnie dokumentów to poranek stracony! Ależ oczywiście, że mają swoje miejsce, ale zazwyczaj wybierają zupełne inną lokalizację. Myślę, że zwiedziły już praktycznie cały dom.




zaczynam sto rzeczy jednocześnie
Mam sto pomysłów na minutę, pomysły na dom, biznes, ogród, nową aranżację sypialni - wymieniać można długo. Sporą cześć z nich zaczynam, zwożę do domu stare świeczniki z myślą, że na pewno je odnowię, zaczynam trzy projekty e tym samym czasie mając pewność, że dam radę, doszkalam się w zakresie budowy domku na drzewie, bo na pewno go zrobię, a potem....



odkładam na później
Oczywiście, że na wszystkie te rzeczy brakuje mi czasu, pracuję zawodowo, prowadzę dom i łapię sto srok za ogon. Kiedy już nie daję rady odpuszczam, odkładam na wieczne nigdy, a potem mam idealny powód do frustracji i sporą kolekcję staroci w garażu.




  
analizuję innych - zbyt dużo myślę
Przejmuję się tym co czują i myślą inny, generalnie jest to raczej zaleta niż wada, jednak kiedy pojawia się w zbyt rozbudowanej formie potrafi naprawdę dokuczyć. Przeszkadza wyrażać swoje myśli i emocje w sposób względnie swobodny i powoduje notoryczne wyrzuty sumienia, bo przecież na pewno kogoś uraziłam.




martwię się
Wszystkimi i wszystkim, zahaczając o punkt wyżej. Pisząc zwięźle, chciałabym mieć w sobie odrobinę więcej wiary w dobre zakończenia, a mniej czarnych scenariuszy (wyobraźnia bywa przekleństwem).






Podsumowując tę jakże radosną listę moich przywar, chciałam zwrócić uwagę, że mimo iż są uciążliwe i szczerze bym się ucieszyła pozbywając się chociaż części, to z drugiej strony, to one w jakimś stopniu składają się na osobę, którą jestem. Mój mąż na przykład mówi z czułością, że jestem roztrzepana i mimo że wścieka go moja dzika gonitwa po domu w poszukiwaniu kluczyków to uśmiecha się czasem pod nosem, bo JA TAKA JESTEM :)

Tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszy wpis.
Pozdrawiam :)))




5 komentarzy:

  1. Mogę się podpisać pod właściwie każdym punktem poza zmywarką (nie mam:D) i kawą- nie piję, chyba, że do ciacha z koleżanką. ;) Trzymam kciuki za Ciebie, bo praca nad sobą jest najważniejszym projektem w naszych życiach. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chodzi o nie jedzenie śniadań i odkładanie na później - możemy sobie podać rączki. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. biorąc udział w wyzwaniu Uli czytam nawyki innych i czuje się pocieszona , że całkiem sporo mamy wspólnych. Choć dochodzę również do wniosku, że sporo pominęłam. Ups!

    OdpowiedzUsuń
  4. A któż się nie martwi ;) ja jednak zdecydowanie nie gubię kluczy :) ja je znajduję ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety z tą setka rzeczy naraz też mam problem, ale akurat z tym nie umiem walczyć!

    OdpowiedzUsuń