poniedziałek, 18 maja 2015

DZIEŃ WYZWANIA #1 idealny przepis na...


           

 Przepis (niekoniecznie idealny) na dom. Dom we wszystkich wymiarach, w wymiarze fizycznym, jak również w wymiarze metafizycznym. O ile pierwsze zagadnienie, dzięki mojej profesji jest dla mnie dość proste i zazwyczaj wiem co robić, co z czym zestawić, jak zbudować bryłę żeby była przyjazna, o tyle kwestia metafizyczna pozostaje dla mnie tajemnicą - wciąż się uczę...

 Moim priorytetem ostatnio jest to, aby nasz dom był przyjazny dla całej rodziny oczywiście (jesteśmy 2+1), ale z dużym naciskiem na naszą trzyletnią córkę. Jak napisałam wyżej żadnym ekspertem nie jestem, przeciwnie wszelkie wpadki są moją codziennością i raczej mam dość często poczucie porażki wychowawczej, moja przyjaciółka nadaje mi wtedy zaszczytny tytuł "matki roku". Natomiast jak każdy mam swoje sposoby, aby nasz dom uczynić chociaż przybliżonym do ideału rysującego się w mojej głowie.

 Przepis? mój ulega regularnym przeobrażeniom, coś dodaję, coś odejmuję i metodą prób i błędów w sumie jest coraz lepiej. Oto najbardziej aktualny, dzielę się, bo niby oczywisty, a stopniowo dociera do człowieka jak ważny :)

             RADOŚĆ Ostatnio odkryłam ogromną moc radości, radości spędzanego razem czasu, wygłupów, łaskotek, ale tez poważnych rozmów i wspólnych planów. Ta radość jest ważna dla nas, dla naszego domu. Do radosnego domu chce się wracać. Jeśli robimy w nim coś wspólnie, dobrze się przy tym bawimy, może przy okazji się czegoś nauczymy (ale niekoniecznie :) ) niejako zarażamy przestrzeń pozytywną energią. Frajda jaka płynie ze wspólnego siania szczypiorku, gotowania czy pogaduch o wakacjach jest ogromna. Zdziwiłam się kiedy pierwszy raz odkryłam, że po takich zajęciach mam w sobie ogromną dawkę pozytywnej energii i z uśmiechem wracam do domu.

            SZACUNEK do siebie nawzajem, dla swoich potrzeb (tak mamy też mają swoje potrzeby!), brzmi górnolotnie wiem, natomiast jest ważne i wyklucza wiele nieporozumień i rozczarowań.

            SPOKÓJ Bardzo, naprawdę bardzo staram się nie krzyczeć, nawet kiedy Królewna doprowadza mnie do szału. Kiedy ja przestałam krzyczeć nagle moje dziecko się uspokoiło i dotarło do mnie, że ona po prostu robiła to co ja. To samo dotyczy Męża, który potrafi podnieść ciśnienie, ale tu też próbuje spokojnie, po pierwsze dobrze to robi nam jako związkowi, po drugie nasza córka jest spokojniejsza.

            Oczywiste jest to, że powyższe jest pisane przez laika, a postulaty są delikatnie utopijne (bo spróbuj zachować spokój kiedy widzisz piękną białą ścianę nad kanapą wymazaną brązową kredką, bądź wykrzesać z siebie radość po dziesięciu godzinach w pracy), ale jest to mój przepis na MÓJ DOM, którym chciałam się z Wami podzielić, ponieważ uważam, że ostatnio całkiem nieźle się sprawdza. A może warto coś do niego dodać? Wszelkie sugestie mile widziane ;)


Na koniec coś w czym czuję się pewniej, kilka składników przepisu na idealny dom w wymiarze fizycznym:
  • światło
  • biel
  • naturalne materiały
  • faktura
  • zieleń        
Może w takim otoczeniu łatwiej o dobrą atmosferę...Mieszkałybyście?








 Pozdrawiam!


17 komentarzy:

  1. Piękny i ciepły wpis. Zdjęcia są fajnym dopełnieniem. Zrobiło mi się ciepło pod sercem - dziękuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepis doskonały, dzieci uczą cierpliwości, oj tak :) ale warto robić takie odkrycia jak Ty odnośnie krzyku :) Proponowane wnętrza są moimi ulubionymi, w takich mieszkam ;) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okrycia są łatwiejsze niż praktyka, ale próbuję ;) a do wnętrz dążę - wzór niedościgniony :) pozdrawiam!

      Usuń
  3. Piękny opis i zdjęcia! Mieszkałabym! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękne wnętrza! Mogłabym się wprowadzić od zaraz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba wprowadzamy się razem ;) a serio myślę, że taki efekt można uzyskać niekoniecznie wydając fortunę, jestem w trakcie prób :) pozdrawiam!

      Usuń
  5. Piękne zdjęcia. W takim domku mogłabym zamieszkać. :)
    Pozdrowionka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ja też bym pomieszkała... pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Piękny przepis :) a zdjecia przypomnialy mi piosenke: w moim magicznym domu ciepło jest i bezpiecznie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię połączenie drewna z bielą :D ale wydaje mi się, że wszędzie białe ściany, chociaż dają ogromne pole do popisu przy dekoracjach, to jest niepraktyczne przy dzieciach ;) nam po malowaniu synek zaraz przyozdobił ściany swoimi kredkami :D

    http://1.bp.blogspot.com/-7HJrKFXrRpw/VVmnB-hXr3I/AAAAAAAAA9o/TuF4FdvPr70/s400/f6.jpg
    Kocham takie drzwi, mam w mieszkaniu trzy pary takich dwuskrzydłowych wysokich cudek, w wymarzonym domu zdecydowanie mogłoby się coś takiego znaleźć ;) tylko jak tu wkomponować nowoczesność do takich klasycznych elementów? Widzę, że bardzo Ci się podobają właśnie klasyczne wnętrza - człowiek patrzy na zdjęcia i nie wie, czy to aktualne czy sprzed czterdziestu lat ;) klimatyczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje dziecko właśnie też jedną z naszych białych ścian udekorowało - mamy pięęęęękną czerwoną abstrakcję w korytarzu na honorowym miejscu. Trochę się wściekałam, ale co tam- odmalujemy :) Te drzwi są rzeczywiście wspaniałe, szczególnie dwuskrzydłowe... Co do klasyki i nowoczesności to bardzo fajny miks i świetnie się prezentuje, ja staram się tak mieszać u siebie, może kiedyś zamieszczę efekty tego mieszania :) Tymczasem zazdroszczę drzwi ;) i pozdrawiam

      Usuń
  8. Też uważam, że radość, szacunek i spokój, to składniki niezbędne do zbudowania ciepłego ogniska domowego.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też uważam, że radość, szacunek i spokój, to składniki niezbędne do zbudowania ciepłego ogniska domowego.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach. Pięknie napisane i piekne wnętrza. Podpisuję się pod tym :)

    OdpowiedzUsuń